niedziela, 16 lutego 2014

4.

Długo mnie nie było. Ferie, praca, sen, szkoła. Kręcę się w kółko jak na karuzeli, nie jest monotonnie, jest zwyczajnie.
Rozebrałam się do naga, chłodnymi dłońmi wodziłam po ciele przypatrując się dokładnie każdej nieproszonej fałdce świadczącej o moich słabościach. Odbicie w lustrze zaczęło się rozmazywać, weszłam na wagę i zobaczyłam 53kg. Weszłam raz jeszcze, a później kolejny. Musze wziąć się w garść, z wyglądem, nauką, pracą, ćwiczeniami, jedzeniem. Jeśli nie będę sama siebie mobilizować będę jak inni- przeciętna, ograniczona. Nikt nie zrobi tego za mnie, musze to robić tylko dla siebie.
Mój cel to każdego dnia budzić się jako lepsza wersja samej siebie z wczoraj. Nie chcę gonić nieistniejącego ideału, będę dążyć do perfekcyjnej wersji mnie aby być szczęśliwa i czuć się ze sobą dobrze.


Kolejny raz na wagę wejdę za tydzień.
kcal: 736kcal
ćw: 20 nożyc, 20 przysiadów, 20 pompek, 60 brzuszków, 40 unoszeń bioder, 40 wymachów nóg, 20 wspięć na palce (ćwiczenie na łydki)


środa, 22 stycznia 2014

3.

   Na ogół lubię siebie i swoje towarzystwo. Zakładam słuchawki i idę ulicą pogrążona w marzeniach, świat zewnętrzny mnie nie dotyczy. Czasami tylko gdy złe myśli krzyczą mi do ucha doskwiera mi samotność. Otulam się melancholią i cichutko łkam w poduszkę. Mam Rafałka, doceniam to, że stara się to zrozumieć, niestety. Nikt nie jest w stanie pojąć tego co dzieje się w mojej głowie.
Dni mijają, w szkole bywa raz koszmarnie raz znośnie, poza nią jest miło i pozytywnie, ni stąd ni z owąd budzi się we mnie niczym niepochamowana fala złości, narasta gniew, frustracja, czysty obłęd. Niekiedy krzyczę , wyzywam, rzucam czymś , czasami przekierowuje to wszystko na siebie. Później przychodzi fala smutku, amok odchodzi w zapomnienie a ja zostaje z całym bajzlem w głowie i kontaktach międzyludzkich. Nigdy nie wiem w którą stronę to pójdzie.

A teraz się uśmiecham promiennie, dopijam kawę- moją ulubioną i spędzam samotny późny wieczór.
Jutro głodówka.

wtorek, 21 stycznia 2014

2.

Nie poszłam dziś do szkoły bo zwyczajnie mnie to przerosło. Brzmi absurdalnie, wiem. Ogarnęła mnie niemoc, perspektywa sprawdzianu z angielskiego na który nic nie umiałam, chociaż miałam dwa tygodnie na nauke bądź zrobienie dobrej ściągi, głupie komentarze w klasie, puste głośne kretynki.
Miałaś kiedyś przyjaciółkę? Osobę z którą znacie się niemal na wylot? Kończycie po sobie zdanie? Bawią was i fascynują te same rzeczy? Czytacie sobie w myślach? Nigdy nie byłam z nikim tak blisko, czułam że jest ktoś kto naprawdę mnie zna i pewnego dnia przestałyśmy mieć ze sobą cokolwiek wspólnego. Po prostu, ludzie odchodzą i by to zrobić wcale nie muszą umierać.
Odpisała, ale to nie jest już to samo, pewnie nigdy nie będzie. Są rzeczy które umierają śmiercią naturalną i za nic nie da się ich wskrzesić. Jestem skazana na taką samotną egzystencję. Nawet rozmawiać już niekiedy mi się nie chce. Ludzie teraz nie słuchają, jedynie słyszą i czekają aż skończysz by powiedzieć swoje.
Nie wiem ile zjadłam, pewnie o wiele za dużo. Zaczne pisać bilanse i ćwiczyć. Powinnam.
Nie jestem smutna. Jest dobrze!

poniedziałek, 20 stycznia 2014

1.

     Rok 2013 na dobre odszedł do przeszłości. Osiągnięcia?- Nie zabiłam siebie, nie zabiłam nikogo.
     Nie należę do żadnej grupy, nie jestem niczyją własnością, pragnę być samowystarczalna. Człowiek rodzi się sam i sam też umiera. Przez całe swoje życie tak naprawdę jesteśmy samotni tylko bronimy się przed tym uciekając w imitacje znajomości i szczątkowe formy związków.
     Fizyczny ból to nic, przy tym co może dziać się w ludzkiej głowie.
Nowe miejsce w sieci, miejmy nadzieje, że będzie lepiej!  =)

limit: 500kcal
edit. później.